Jakiś czas temu na 24. urodziny dostałam od siostry książkę Hygge. Klucz do szczęścia autorstwa Meik Wiking. Zaczęłam ją czytać, gdy akurat wracałam ze świąt wielkanocnych i czekałam na samolot. Dookoła było mnóstwo ludzi, rodzin, wracających z domów rodzinnych. Zaczęłam się zastanawiać, co tworzy niesamowitą atmosferę, dzięki której jesteśmy szczęśliwi i robi się nam ciepło na sercu. W swoim domu tego nie mam, ale jednak jest sporo miejsc, zdarzeń, ludzi, dzięki którym jestem szczęśliwa. Książkę przeczytałam praktycznie jednym tchem. Jest w niej sporo porad, ale i przepięknych zdjęć. Podzielę się dzisiaj z Wami duńskim przepisem na szczęście.
Hygge – co to takiego?
Samo słowo w języku duńskim pojawiło się na początku XIX wieku, ale pochodzi ono z języka norweskiego. To duńska filozofia szczęścia. Składa się na nią wiele czynników, które przedstawię poniżej.
- świece – na kogoś, kto psuje zabawę, mówi się lyseslukker, czyli dosłownie ten, który gasi świecę. Duńczycy zamiast światła, zapalają świece, bo to one tworzą niepowtarzalny klimat – przytulny, a jednocześnie tajemniczy. 28% Duńczyków zapala świece codziennie, a 31% zapala ich więcej niż 5 jednocześnie.
- lampy – Duńczycy mają obsesję na punkcie światła w ogóle. Pomieszczenia, w których przebywają, muszą być odpowiednio hyggelig, co oznacza miły, przyjemny. Lampy powinny dawać łagodne światło – im bardziej przytłumione, tym jest bardziej hyggelig (lub hyggeligt). Porównuje się je do zachodów słońca.
- życie tu i teraz – czyli coś, z czym większość z nas ma problem. Duńczycy żyją w tej chwili i radzą wyłączać komórkę.
- przyjemności – zamiast ich sobie odmawiać, po prostu chcą więcej i więcej. Kawa, ciasteczka, cukierki – po co sobie ich żałować?
- równość – to najważniejsza rzecz w związkach. Nie ma ja i ty, tylko my. Powinniśmy się dzielić obowiązkami, ale także czasem, w którym jesteśmy jednakowo ważni. Istotne jest bycie razem i wspólne wspominanie przeżytych chwil. Nie ma nic piękniejszego niż historie, które zaczynają się od słów: A pamiętasz, jak…?
- wdzięczność – należy być wdzięcznym za to, co się ma i być otwartym na drugiego człowieka.
- harmonia – jeżeli ktoś dzieli się z Tobą swoim czasem, oznacza to, że Cię lubi. W grupie nie ma rywalizacji ani przechwalania się swoimi osiągnięciami.
- komfort – to jedna z najważniejszych rzeczy. Jeżeli jesteś czymś zmęczony, zrób sobie przerwę i zrelaksuj się. Najważniejsze to czuć się dobrze. To samo dotyczy spokoju, unikaj dramatów.
- schronienie – miejsce, w którym czujesz się bezpiecznie, które cię inspiruje i sprawia, że odpoczywasz. 71% Duńczyków najbardziej hyggelig czuje się w domu.
Słowniczek hygge
Oto kilka słów, które są nieodłącznym elementem duńskiej filozofii szczęścia:
Fredagshygge – szczęście, które doświadczamy w piątki i niedziele. W praktyce oznacza rodzinne oglądanie telewizji, dzień na luzie, czytanie książek z kubkiem herbaty w ręku, spacer.
Hyggebukser – ulubiona para spodni, która nie jest na tyle reprezentatywna, by wyjść w niej do ludzi, ale jest idealna, by spędzić w nich leniwy czas w domu.
Hyggekrog – ulubiony kąt, najczęściej w kuchni lub salonie, w którym możemy w spokoju się zaszyć i spędzać czas tak, jak lubimy, np. duży parapet, na którym przesiadujemy i czytamy książki.
Hyggesnak – miła rozmowa o niczym istotnym.
Hyggestund – chwila, w której przeżywamy szczęście, np. nalewamy sobie kawy, siadamy przy oknie, obserwujemy ludzi zupełnie niczym się nie martwiąc.
Uhyggeligt – straszny, nieprzyjemny. Zupełne przeciwieństwo hyggeligt. Moment, w którym odczuwamy niepokój, lęk.
A Wam jak podoba się taki przepis na szczęście? Przyznam, że mnie ta duńska filozofia zainspirowała. Szczególnie łatwo jest ją praktykować w zimie, w świetle światełek, świeczek, z kubkiem gorącej herbaty obserwując spadające płatki śniegu. Już niedługo kolejny wpis na ten temat ?.